Długodystansowa kuchnia – batony energetyczne DIY


Lubię wiedzieć, co jem i lubię mieć nad tym kontrolę. W kuchni nie mam żadnych ograniczeń. Jeśli czegoś nie uda mi się wyhodować, czy wysiać, to staram się kupować produkty świeże i z pewnych źródeł. Zdrowe jedzonko w czasach syntetycznych produktów spożywczych to luksus. Ja mam odpowiednie zaplecze i możliwości. Czasami jednak bywa tak, że jestem zmuszony kupować naszpikowane paskudztwem specjały. Tak było np. z batonami energetycznymi. Było do momentu, kiedy zacząłem szukać alternatywy, jakiegoś przepisu na batony domowej produkcji. Rozwiązań, jak się okazało, znalazłem bez liku. Proste, kaloryczne i co najważniejsze zdrowe.

Oto przepis:

  • 2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
  • 1/2 szklanka mielonego siemienia lnianego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki cynamonu i odrobinę mielonej wanilii
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich i laskowych
  • 1/2 łuskanego słonecznika
  • 1/2 szklanki oliwy z oliwek
  • 1 szklanka miodu
  • 2 jaja
  • 1/2 szklanki siekanych rodzynek

Zrezygnowałem z mąki na rzecz mielonego siemienia lnianego, które w 100 g zawiera 31 g białka, dodałem dwa jaja, aby dodatkowo zwiększyć ilość aminokwasów. Dzięki temu uzyskałem baton węglowodanowo – proteinowy. Zamiast oleju użyłem zdrowej, zawierającej kwasy tłuszczowe omega-3, oliwy.

W wersji wegańskiej jaja zastępujemy 1/2 szklanki nasion chia, a miód syropem z agawy albo z daktyli.

Składniki łączę i wypiekam zgodnie z przepisem. Po ostygnięciu dzielę na 24 porcje i zawijam je w folię aluminiową. Opcjonalnie, batony można zanurzyć w roztopionej białej lub gorzkiej czekoladzie i pozostawić do wystygnięcia na papierze pergaminowym.

Batony zajadam w trakcie treningu oraz bezpośrednio po nim. Są pyszne, miękkie, nie zatykają, a co najważniejsze dodają mocy. Sprawdzają się podczas długich treningów, startów, górskich wędrówek, jazdy rowerem, kajakowych spływów oraz jako przekąska w pracy.

Zachęcam do eksperymentów kulinarnych. Na pohybel korporacyjnej pseudo żywności!