Magiczny Las

Las o zachodzie słońca

Dziesiątki kilometrów leśnych duktów, dróg pożarowych, ścieżek wydeptanych przez zwierzynę. Setki możliwości biegowych. Tysiące konfiguracji. Bez monotonii krajobrazu pętli. Oto mój Magiczny Las, miejsce długich wybiegań, najlepsza ścieżka biegowa i to tuż za domem.

Lubię się w nim zagubić, biec nieznanymi ścieżkami, odkrywać miejsca. Pokonać kilka kilometrów porośniętym mchami duktem, żeby zaraz wbiec w wysoki las, slalomem przebiec na drugą stronę i wypaść na piaszczystą drogę polną, ciągnącą się skrajem lasu.

Tętno serca pokrywa się z tętnem lasu, jedynie oddech wyrywa się z kontekstu. Przepłoszone jelenie z hałasem znikają w zagajniku. Kilka sekund później nastaje kojąca cisza. Wtapiam się błogo w otoczenie. To jest niemal idealna chwila. Synchronizuję się, następuje harmonia.

Nie bacząc na pogodę, mając za nic deszcz, śnieg, mgłę, wiatr, błoto, zapuszczam się w jego głębię. Nie muszę odliczać czasu do kolejnego treningu, jestem spokojny, bo wiem, że jest tam, po drugiej stronie domu.