Dziesiątki kilometrów leśnych duktów, dróg pożarowych, ścieżek wydeptanych przez zwierzynę. Setki możliwości biegowych. Tysiące konfiguracji. Bez monotonii krajobrazu pętli. Oto mój Magiczny Las, miejsce długich wybiegań, najlepsza ścieżka biegowa i to tuż za domem.
Lubię się w nim zagubić, biec nieznanymi ścieżkami, odkrywać miejsca. Pokonać kilka kilometrów porośniętym mchami duktem, żeby zaraz wbiec w wysoki las, slalomem przebiec na drugą stronę i wypaść na piaszczystą drogę polną, ciągnącą się skrajem lasu.
Tętno serca pokrywa się z tętnem lasu, jedynie oddech wyrywa się z kontekstu. Przepłoszone jelenie z hałasem znikają w zagajniku. Kilka sekund później nastaje kojąca cisza. Wtapiam się błogo w otoczenie. To jest niemal idealna chwila. Synchronizuję się, następuje harmonia.